Co ma paradygmat uczenia się do wymagań edukacyjnych
Jarosław Durszewicz
Co ma piernik do wiatraka?
Czyli co ma paradygmat uczenia się do wymagań edukacyjnych
„Dobrze się uczę” – czy na pewno wiesz, co to znaczy?
Kiedy uczeń lub rodzic mówi: „Dobrze się uczę”, najczęściej ma na myśli coś prostego i… znajomego:�mam dobre oceny, szybko zapamiętuję, sprawdziany idą mi gładko, a lekcje rozumiem „od ręki”. Może jeszcze to, że wiedzę potrafię czasem wykorzystać w praktyce i że nauka mnie nie męczy.
Ale jest pewien haczyk.�W tym potocznym rozumieniu rzadko pojawia się proces uczenia się – planowanie, strategie, refleksja, ocenianie własnych postępów. W centrum jest efekt: „mam wyniki, więc dobrze się uczę”. Korzenie tego myślenia sięgają XIX wieku
Nieprzypadkowo myślimy w ten sposób. To echo modelu szkoły, który powstał prawie 200 lat temu – tzw. pruskiego systemu edukacji, opartego na behawioryzmie edukacyjnym.
Ten paradygmat można streścić jednym zdaniem:
Uczenie się to proces kształtowania pożądanych reakcji ucznia na określone bodźce poprzez system nagród i kar, w którym nauczyciel przekazuje treści w sposób jednolity, a skuteczność mierzy się stopniem opanowania przewidzianych norm i procedur.
Brzmi znajomo?�To właśnie dlatego wciąż w wielu szkołach króluje standaryzacja, tempo „dla wszystkich takie samo”, oceny jako główny motor motywacji, testy i kartkówki jako miernik postępu.
�
Współczesne rozumienie edukacji mówi:
Uczenie się to aktywny, świadomy i społeczny proces, w którym opieramy się na swoich doświadczeniach, budujemy wiedzę, rozwijamy umiejętności i kształtujemy postawy, by skutecznie działać w zmieniającym się świecie.
W tym ujęciu uczeń:� Działa – odkrywa, eksperymentuje, tworzy.�
Co ma piernik do wiatraka?
Czyli co ma paradygmat uczenia się do wymagań edukacyjnych
„Dobrze się uczę” – czy na pewno wiesz, co to znaczy?
Kiedy uczeń lub rodzic mówi: „Dobrze się uczę”, najczęściej ma na myśli coś prostego i… znajomego:�mam dobre oceny, szybko zapamiętuję, sprawdziany idą mi gładko, a lekcje rozumiem „od ręki”. Może jeszcze to, że wiedzę potrafię czasem wykorzystać w praktyce i że nauka mnie nie męczy.
Ale jest pewien haczyk.�W tym potocznym rozumieniu rzadko pojawia się proces uczenia się– Korzenie tego myślenia sięgają XIX wieku
To echo modelu szkoły, który powstał prawie 200 lat temu – tzw. pruskiego systemu edukacji, opartego na behawioryzmie edukacyjnym.
Uczenie się to proces kształtowania pożądanych reakcji ucznia na określone bodźce poprzez system nagród i kar, w którym nauczyciel przekazuje treści w sposób jednolity, a skuteczność mierzy się stopniem opanowania przewidzianych norm i procedur.
Brzmi znajomo?�To właśnie dlatego w wielu szkołach króluje standaryzacja, jednakowe tempo nauki, oceny jako główny motor motywacji oraz testy i kartkówki jako podstawowy miernik postępu. �
Współczesne rozumienie edukacji mówi:
Uczenie się to aktywny, świadomy i społeczny proces, w którym opieramy się na swoich doświadczeniach, budujemy wiedzę, rozwijamy umiejętności i kształtujemy postawy, by skutecznie działać w zmieniającym się świecie.
W tym ujęciu uczeń:� Działa – odkrywa, eksperymentuje, tworzy.�
Rozumie po co – zna sens i cel swoich działań.�
Łączy nowe z tym, co już zna – osadza wiedzę w doświadczeniu.�
Przekształca wiedzę w działanie – rozwiązuje problemy, reaguje na wyzwania.�
Potrafi się dostosować -jest elastyczny wobec zmian.
Oceny – sedno sporu
W wielu szkołach oceny bieżące wynikają z wymagań rozpisanych według podręcznika lub punktów podstawy programowej.�Łatwo wtedy wystawiać stopnie za „wycinki” wiedzy – kartkówki, testy, sprawdziany.
Tymczasem polskie prawo wymaga czegoś więcej. Roczna ocena klasyfikacyjna ma odnosić się nie do pojedynczych lekcji, lecz do całościowych wymagań edukacyjnych opartych na trzech filarach:
1. Celach kształcenia – wymaganiach ogólnych (np. myślenie krytyczne, współpraca, rozwiązywanie problemów)
2. Celach kształcenia – wymaganiach szczegółowych(przedmiotowe) �np. w historii – umiejętność umiejscawiania wydarzeń w czasie;�w matematyce – rozwiązywanie zadań problemowych.
3. Treści kształcenia- materiał merytoryczny jako narzędzie, a nie cel sam w sobie.
Gdy tak skonstruujemy wymagania, ocena roczna staje się zwierciadłem całorocznej drogi ucznia, a nie prostą średnią stopni z kilku testów.
Tak rozumiane wymagania sprawiają, że ocena roczna staje się podsumowaniem drogi ucznia,
Dlaczego warto zmienić paradygmat?
* Stary model pyta: „Ile zapamiętałeś?”
* Nowy model pyta: „Co potrafisz z tym zrobić?”
Szkoła powinna być miejscem, w którym uczniowie uczą się myśleć, działać, tworzyć, rozwiązywać problemy, nie
Wymagania edukacyjne oparte na celach kształcenia to mapa rozwoju, a nie lista zaliczeń. Zmiana zaczyna się od nas
Przyzwyczajenie do gotowych schematów jest wygodne, ale jeśli chcemy, by uczniowie wyszli ze szkoły z realnymi kompetencjami – to my, nauczyciele, musimy zmienić perspektywę jako pierwsi.
Nowoczesna edukacja to konieczność, a pierwszy krok to skupienie się na procesie uczenia, a nie tylko na ocenie.
Patrząc na uczenie przez pryzmat modelu behawioralnego, nie stworzymy wymagań edukacyjnych, które obejmą całościowy rozwój ucznia w ciągu roku szkolnego. A ocena końcowo-roczna jest podsumowaniem tej pracy, a nie kalkulacją punktów.
Nowoczesna edukacja to nie luksus – to konieczność. A pierwszy krok to skupienie się na procesie uczenia, a nie tylko na ocenie�Ocena na koniec roku powinna być podsumowaniem całorocznej pracy i rozwoju, a nie prostym wyliczeniem średniej. Już na początku roku szkolnego nauczyciele muszą przedstawić wymagania edukacyjne na poszczególne oceny klasyfikacyjne uczniom i ich rodzicom. (Art. 42b ust.8 p 1 UOSO). Potrzebna jest wobec tego głęboka refleksja i opracowanie faktycznych wymagań edukacyjnych dla uczniów.
�
�#edukacja #nowoczesnaszkoła #paradygmat #uczenie #nauka #oceny #wymaganiaedukacyjne #rozwójucznia #nauczyciel #rodzic #kompetencje #zmianawszkole #procesuczenia #myśleniekrytyczne #szkoła #pedagogika #świadomaucznia #aktywnaucznia #motywacja