Średnia ważona – edukacyjny absurd, który niszczy sens uczenia się
Jarosław Durszewicz
Kiedy miałem przyjemność przez dziewięć lat pełnić funkcję dyrektora I Liceum Ogólnokształcącego w Bydgoszczy, byłem świadkiem wdrożenia przez jedno z miejskich liceów innowacyjnego wówczas rozwiązania – średniej ważonej
. Elektroniczne dzienniki dopiero raczkowały, dlatego nauczyciele własnoręcznie przeliczali wagę poszczególnych ocen. Robili to z ogromnym zaangażowaniem, wierząc, że w ten sposób tworzą najbardziej sprawiedliwy system weryfikowania wiedzy. Tak rozumiane „egzekwowanie” wiedzy z kartkówek
, sprawdzianów czy odpowiedzi ustnych było traktowane jako fundament pracy szkoły
.
Od tego czasu świat zmienił się znacznie
, ale moja wiedza i kompetencje w zakresie uczenia się – diametralnie. Dzięki badaniom naukowym wiemy dziś znacznie więcej o funkcjonowaniu mózgu
, procesach zapamiętywania i mechanizmach motywacji. Mamy też możliwość obserwowania innych systemów edukacyjnych i wyciągania wniosków dla polskiej szkoły. Tymczasem w dyskusjach o szkole, a nawet decyzjach, często skupiamy się na kwestiach drugorzędnych: lekturach
, nazwach przedmiotów, zadaniach domowych czy średnich ważonych
. To tak, jakby zakładać plaster na otwarte złamanie – nie dotykając źródła problemu.
Wyzwaniem stojącym przed szkołą jest odejście od paradygmatu behawioralnego i wejście w paradygmat konstruktywistyczny
, który opiera się na aktywności, współpracy, doświadczeniu, krytycznym myśleniu i odpowiedzialności ucznia za własny proces rozwoju. Oznacza to konieczną zmianę w organizacji pracy szkoły i roli nauczyciela – z „egzekutora” wiedzy w przewodnika i organizatora środowiska edukacyjnego
. Tylko w ten sposób szkoła może stać się miejscem wspierającym zdrowie psychiczne, budującym poczucie sprawstwa i przygotowującym młodych ludzi do życia w zmieniającym się świecie.
My jako Fundacja wdrażamy te rozwiązania, pomagając szkołą się zmieniać i wspierając je w tej zmianie – skutecznie.
A jakie jest Twoje zdanie?